środa, 9 lipca 2014

ZA czy PRZECIW?

W pewnych kwestiach wymaga się zdecydowania - postawy "albo-albo". I nie mam tu na myśli moralnych dylematów czy sytuacji, w których stosowny byłby ewangeliczny radykalizm czy apokaliptyczna postawa: "Obyś był zimny albo gorący!"
Chodzi raczej o jakieś prymitywne przekonanie, że rzeczywistość jest czarno-biała, że "prawdziwy" katolik może tylko w jeden sposób być katolikiem...

Tak ma się często rzecz w kwestii liturgii klasycznej. Jesteś za, czy przeciw starej mszy? Bo jak nie za bardzo wiesz, o co chodzi i nie popierasz, to jesteś przeciwinikiem tradycji, więc właściwie wrogiem Kościoła... ty posoborowy sprotestantyzowany modernisto!

Za czy Przeciw? Długo broniłem miłośników starej Mszy. Nadal bronię tych rozsądnych, bo inicjatywa Benedykta XVI, by uwolnić wcześniejszą formę liturgii wydaje się być bardzo dobrym pomysłem. Jest przykładem otwarcia. Dowodzi, że jednak w Kościele nie musi być wszystko takie samo i jednolite. Pokazuje, że nie należy mylić jedności z jednolitością. Że jedną wiarę można wyznawać na tak różne sposoby. Ukazuje wkońcu niebywałe bogactwo Kościoła.

Szybko jednak pojawiło się u wielu dziwne przekonanie, że "stara liturgia to ta prawdziwa, a nowa to jakaś bałwochwalcza pomyłka masońskiego Soboru". Kiedyś czytałem taki oto komentarz dotyczący starej i odnowionej Mszy św. w internecie: "Próbowałem starego wina i próbowałem nowego wina. Stare jest po prostu lepsze."

Przykład powyższy ilustruje to, co chcę powiedzieć: wokół "Summorum pontificum" rozlała się trucizna - trucizna wartościowania. Sutanna jest lepsza od koszuli z koloratką. Msza św. versus Deum jest lepsza od takiej versum populum. Łacina jest lepsza od języka narodowego. Jakże często słyszę lub czytam dzisiaj wartościujące zestawienia: "Papież Benedykt" versus "Franio" lub "Msza św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego" versus "NOM"... Coś tu jest nie tak.

Czasami księża a nawet biskupi, którzy latem nie ubierają sutanny a jedynie garnitur i koloratkę, nazywani są modernistami (!?). Przecież to jest oficjalny strój kapłański obowiązujący w Polsce (por. can. 284 KPK).

Jeśli spotkanie na ulicy kapłana w sutannie jest dla ciebie niezwykłym świadectwem - podziel się z innymi tym, jak takie przykłady cię umacniają. Ale nie pluj na kapłanów, którzy tego nie potrafią lub mają inne przyzwyczajenia i racje.

Jeśli Msza św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego jest dla ciebie niezwykłym przeżyciem wiary - opowiedz o tym innym - podziel się wiarą, która przecież rodzi się ze słuchania. Ale nie pluj na liturgię odnowioną, która być może jest najświętszym obszarem dla wielu innych ludzi, którzy innych form nie znają.

Jeśli łacina sprawia, że czujesz się również zewnętrznie włączony w jeden i święty Kościół powszechny - dziel się tym przeżyciem i skarbem. Ale nie pluj na tych, którzy urodzili się w Kościele języka narodowego i nie rozumieją wartości łaciny. Ona nie jest do zbawienia koniecznie potrzebna.

Jeśli wkońcu Msza św. versus Deum jest dla Ciebie odpowiedniejszą formą modlitwy, pielęgnuj to w twojej wspólnocie, bo to przecież dobra rzecz. Opowiadaj, jak wiele to dla ciebie znaczy. Ale nie głoś, że Msze święte versus populum są niegodziwe. Nie mieszaj ludziom w głowie.

Jestem świadomy nadużyć w liturgii. Zależy mi na tym, by kult sprawowany był w naszym Kościele godnie i pięknie. Ale do tego nie ma tylko jednej słusznej drogi - jest ich więcej.
Jestem przekonany, że główny problem nie leży w formie rytu, ale w wierności kapłana i jakości celebracji.




wtorek, 8 lipca 2014

7 lat Summorum Pontificum

7 lipca 2007 roku papież Benedykt XVI ogłosił Motu proprio "Summorum Pontificum".
Znani donoszą z tej okazji i przypominają, że:

"jeśli zaś chodzi o używanie Mszału z roku 1962 jako forma extraordinaria liturgii Mszy, chciałbym zwrócić uwagę na to, że ten Mszał nie został nigdy prawnie zniesiony i w konsekwencji, co do zasady, był zawsze dozwolony..."

To jest dość wątpliwe, nawet jeśli słowa te pochodzą od samego papieża. Otóż Mszał owy został zniesiony, bo został zastąpiony Mszałem z roku 1970. Nie został zakazany, ale został zniesiony, dosłownie: zastąpiony. Gdyby tak nie było, to równie dobrze można by Mszę św. odprawiać wedle jeszcze wcześniejszych wydań Mszału, np. tzw. Mszału Kurii Rzymskiej z 1474 roku. Bo czemu nie?

W letnich miesiącach można zaobserwować, że niektórzy kapłani w czasie letnich obozów i wyjazdów dla dzieci i młodzieży nad ranem sprawują Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego (dla chętnych) oraz wieczorem Mszę św. w zwyczajnej formie rytu rzymskiego (już pewnie dla wszystkich). Ciekawi mnie, jak to się ma do can. 905 KPK, wedle którego tylko w duszpastersko wyjątkowych okolicznościach dozwolone jest sprawowanie więcej niż jednej Mszy św. w ciągu dnia. Czy stoją za tym jakieś szczególne racje lub przywileje?

W przypadku Mszy św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego można czasem odnieść wrażenie, że niektórzy kapłani czynią sobie z Mszy św. rodzaj prywatnej pobożności. To nie jest dobry znak.